Towarzyszka Śmierci ----> historia Ostatniego tańca, w nowej, lepszej wersji ;)
"Dusza też krwawi, ale łzami".
Straciliście kiedyś osobę tak
bliską, że bez niej wasze życie nie miałoby żadnego sensu?
Osobę, która dawała wam nadzieję, że ten świat nie jest taki
zły na jaki się wydaje. Pomimo tego całego bólu, dawała wam
poczucie dobroci. Szczęścia, którego nigdy tak naprawdę nie
zdołaliście zasmakować. Ja straciłam wszystko. Teraz, gdy przychodzę po duszę dzieci w nocy, słyszę nieraz jak ich matki opowiadają im historię dziewczyny- zrodzonej z anioła i demona, która poświęciła wszystko, aby jej rodzina przeżyła. Opowiadali o niej, jak o bohaterce, chociaż nią nie była. Jednak nikt nie wiedział co tak naprawdę przeszła ta dziewczyna. Znam jej żal, mękę i
cierpienie. A także jej dalszy los. Bo przecież po śmierci
istnieje jakieś życie.
Ja jestem towarzyszką Kosiarza. Panią
Życia i Śmierci. Wśród żywych żyje mój mąż wraz z córką.
Codziennie ich słyszę nad swoim grobem. On wie kim się stałam. Stojąc przed kamiennym nagrobkiem, z wyrytymi moimi
inicjałami, prosi mnie abym wróciła. Jednak ja nie mogę. Od
przeznaczenia nie można uciec.
W moim życiu było zapisane same
cierpienie, a spędzone z nim szczęśliwe chwile, temu przeczyły.
Musiałam zostać ukarana.
Co noc słyszę szepty ludzi, którzy
błagają o życie. Czasami nawet czuję ich ból. Widzę te
marne dusze i myślę tylko o jednym. Aby ich zabić.
- To tutaj leży mama?- usłyszałam
cichy szept dziewczynki.
- Tak- odparł mężczyzna. Znałam ten
głos. Ten cholerny, pieprzony głos.
- Czy ona jest w Niebie?- odezwała się
czterolatka.- Czy jest wśród aniołków?
- Nie
- Nie ma jej tam-
odparł chłodno mężczyzna. W oczach ciemnowłosej pojawiły się łzy.- Ona jest przy
tobie. Codziennie czuwa nad tobą, więc nie może być z nimi w
Niebie.
- A czy będę
mogła ją zobaczyć?- dziecko nie dawało za wygraną.
- Uwierz mi, nie
chcesz.
- Jeśli będziesz
grzeczna, to mamusia odwiedzi cię w snach- uśmiechnął się
blondyn.- A teraz idź do babci, chce jeszcze przez chwilę zostać z
mamą- pocałował dziewczynkę w główkę, a ta pobiegła, znikając
między nagrobkami. Mężczyzna wymienił zwiędnięte kwiaty, na
nowe, czerwone róże. Uklęknął przed nagrobkiem, a z jego oczu
popłynęły łzy.
- Wiem, że mnie
słyszysz...
- Przestań.
- Tęsknie
za tobą...
- Nie tęsknisz.
- Sam, kocham
cię...
- Ale ja ciebie nie.
- Proszę, chce cię
tylko zobaczyć. Ten ostatni raz...
- Po co?
- Chce wiedzieć
czy jesteś szczęśliwa...
- Jestem.
- Pogadaj ze mną.
Ten ostatni raz...
- Zostaw mnie.
- Ona też
chce cię zobaczyć...
- Kto?
- Nasza córka
bardzo chciałaby poznać swoją mamę. Wiem, że możesz to zrobić
i chciałbym abyś to dla niej zrobiła. Co dzień czeka na ciebie. Chce cię poznać. Zrób to proszę dla niej...
- Śmierć nie ma
dzieci- warknęłam.-Śmierć nie ma rodziny. Śmierć jest demonem,
który żywi się cierpieniem i bólem- mężczyzna drgnął.
- Wiedziałem, że
przyjdziesz- uśmiechnął się smutno.
Uraczyłam go
wzrokiem przepełnionym nienawiścią.
- Czego chcesz? -
nie kryłam zdenerwowania.
- Proszę... wróć
do nas. Wiem, że możesz to zrobić- odparł pewnie.
- A co jeśli nie
chcę?
- Chcesz tego. Ja
cię kocham i tęsknie za tobą. Nasza córka też. Ty za nami
również. Nie powiesz przecież, że to co przeżyliśmy nic nie
znaczy...
- Teraz już nie-
odparłam chłodno.
- Nie jesteś nią.
On wciąż w tobie tkwi, prawda? Myślałem, że pozbyliśmy się
Samaela...
- Jego nie da się
pozbyć. Odszedł, ale zostawił po sobie dziurę w mojej duszy.
Odszedł, ale zostawił mi swoją energię. Złą energię, która miała przejść na nią.- powiedziałam przez
zaciśnięte zęby.- Układ który zawarłam ze Śmiercią miał ją
chronić. I tak też się stało. Jest bezpieczna?
- Ja...ja nie
wiedziałem...
- Znienawidziłeś
Kosiarza, tylko dlatego, że ja umarłam?
- Ty nie jesteś
martwa!
- Jestem. I zawsze
byłam. Moja dusza urodziła się martwa, a śmierć ciała tylko to
przypieczętowała.
- Nie mów tak...
ja cie kocham i wiem, że żyjesz. Odzyskałaś ją przecież.
- Nie żyje. Pogódź
się w końcu z tym. Ja nigdy nie wrócę. To, co było już martwe,
nie powstanie. Moja dusza została zabita, a jej nagłe pojawienie
się, nic nie zmieni. Wszystko co dobre, odeszło. Odeszło i nigdy
nie wróci- podkreśliłam ostatnie zdanie, aby dać mu do
zrozumienia, że on też należy do tego. Odeszłam od niego i nie
wrócę.
- Znajdę na to
sposób- powiedział po chwili. Jego głos był stanowczy i pewny.
- Nie ma żadnego
sposobu. W moim sercu gości tylko zło. Jestem potworem.
- Obiecałem ci, że
znajdę sposób abyś mogła wrócić.
- Nie oczekuje tego
od ciebie. Ja nie dotrzymałam swojej przysięgi, więc zwalniam cię
z tej. To koniec.
- Sam, ja cię
kocham i nie chce abyś odeszła. Nie zostawiaj mnie...
- Ja ciebie też
kochałam. Ale pamiętaj, demony nie są zdolne do miłości. Moja
dobra strona zniknęła. Anielska część odeszła. Jestem teraz
demonem pełnej krwi.
- Czemu nie chcesz
z nami zostać?- wyszeptał. Wiedziałam, że gula w gardle
uniemożliwia mu to trochę.
- Bo teraz ja
jestem Kosiarzem. Samantha już od dawna nie istnieje. Umarła wtedy
na łóżku. To jest moje prawdziwe oblicze. Ja zostałam do tego
stworzona. I wiesz co? To mi się nawet podoba- powiedziałam, a
następnie zniknęłam w swoim grobie. Po drodze słyszałam wołanie
blondyna. Jednak on już się dla mnie nie liczył. Przez całe swoje
życie cierpiałam. Znosiłam każde zło, które zostało mi
wyrządzone. Wszyscy wokół mnie umierali. Każdy, na którym mi
zależało, ginął. Tak i tym razem się stało. Straciłam
najukochańszą osobę, jaka kiedykolwiek dla mnie istniała. Oni dla
mnie umarli. Ezra, Lea, Natte, Scott, Amanda, ich dzieci i Patrick z
moją przyjaciółką. Zostawiając ich, chroniłam. Teraz miłość
nie istniała dla mnie. Liczyła się tylko zabawa.
- Koniec
spotkania?- zapytał Macey.
- Tak. To już
chyba koniec...
- Ej! Tylko zero
smutków- wstał z kanapy.
- A kto powiedział,
że będę płakać? Już ci to mówiłam. Oni dla mnie nie żyją.
Czarnowłosy
podszedł do mnie i złożył delikatny pocałunek na ustach.
- Co ty na to żeby
zebrać kilka dusz?- uśmiechnął się.
- Przydałoby się
trochę rozerwać- stwierdziłam.
- Świetnie! Więc
zabawimy się dzisiaj!- powiedział ruszając do drzwi.
- Tak...-
uśmiechnęłam się pod nosem.- Śmierć!
Chłopak odwrócił
się w moją stronę.
- Tym razem to ja
zaczynam- posłałam mu wielki uśmiech, biegnąc w jego stronę.
Zabrałam sztylet i rozcięłam powietrze przede mną. Moim oczom
ukazał się portal na Ziemię. Mały bar, przed którym zbierały
się wilkołaki. I mój stary przyjaciel. Zabicie jego, będzie
ostatnią rzeczą związaną z moim poprzednim życiem.
A wtedy będę już wolna...
Tak... To już koniec tej pięknej historii. Chociaż nie wiem czy będę potrafiła opuścić ich. Te kilka miesięcy były dla mnie świetną przygodą. Małą odskocznią od realnego życia. Przeżywanie tego wszystkiego co bohaterowie, było naprawdę piękne. Każda łza, smutek i szczęście. Miałam swój własny świat, do którego uciekałam. Ona stała się częścią mnie i na zawsze zostanie w moim życiu. Wiem... Jestem wredna, bo planuję zacząć 3 księgę, ale na razie dodać tylko 1 rozdział tak dla smaczku xd a kiedy następny... To już inna bajka :D
Chciałabym też podziękować czytelnikom, którzy zostali ze mną do końca (chociaż to wciąż nie jest koniec).
Dziękuję Zuzce M., która swoimi komentarzami dodawała mi wielkiego kopa (przez Ciebie stałam się narcystycznym dupkiem :D i może sama troche przesadziłam z tym, że moje opowiadanie jest tak dobre). Ale to miłe :)
To samo dotyczy Mrocznej ( przez którą zastanawiam się czy nie poprawić wszystko i przesłać to do jakiegoś wydawnictwa. Sama też bym chciała mieć tą historię na półce). A nie mówiłam, że narcystyczny dupek ze mnie? :D
Wasze komentarze zawsze mnie cieszyły. To kolejny plus prowadzenia bloga. Poznaje się wiele wspaniałych ludzi!
Polecam to wszystkim! Trochę odwagi i publikujcie swoje dzieła! Na pewno to się Wam opłaci.
Dobrze, już nie będę Wam marudzić, ale jeszcze raz dziękuję wszystkim tu obecnym. Jesteście cudowni :*
PS. Wiem, że na Waszych blogach pojawiły się już nowe rozdziały i bardzo przepraszam, ale po prostu nie mam czasu na przeczytanie ich. Postaram się jak najszybciej do Was zajrzeć ;*
Tak... To już koniec tej pięknej historii. Chociaż nie wiem czy będę potrafiła opuścić ich. Te kilka miesięcy były dla mnie świetną przygodą. Małą odskocznią od realnego życia. Przeżywanie tego wszystkiego co bohaterowie, było naprawdę piękne. Każda łza, smutek i szczęście. Miałam swój własny świat, do którego uciekałam. Ona stała się częścią mnie i na zawsze zostanie w moim życiu. Wiem... Jestem wredna, bo planuję zacząć 3 księgę, ale na razie dodać tylko 1 rozdział tak dla smaczku xd a kiedy następny... To już inna bajka :D
Chciałabym też podziękować czytelnikom, którzy zostali ze mną do końca (chociaż to wciąż nie jest koniec).
Dziękuję Zuzce M., która swoimi komentarzami dodawała mi wielkiego kopa (przez Ciebie stałam się narcystycznym dupkiem :D i może sama troche przesadziłam z tym, że moje opowiadanie jest tak dobre). Ale to miłe :)
To samo dotyczy Mrocznej ( przez którą zastanawiam się czy nie poprawić wszystko i przesłać to do jakiegoś wydawnictwa. Sama też bym chciała mieć tą historię na półce). A nie mówiłam, że narcystyczny dupek ze mnie? :D
Wasze komentarze zawsze mnie cieszyły. To kolejny plus prowadzenia bloga. Poznaje się wiele wspaniałych ludzi!
Polecam to wszystkim! Trochę odwagi i publikujcie swoje dzieła! Na pewno to się Wam opłaci.
Dobrze, już nie będę Wam marudzić, ale jeszcze raz dziękuję wszystkim tu obecnym. Jesteście cudowni :*
PS. Wiem, że na Waszych blogach pojawiły się już nowe rozdziały i bardzo przepraszam, ale po prostu nie mam czasu na przeczytanie ich. Postaram się jak najszybciej do Was zajrzeć ;*
Śliczny epilog! Wyszedł Ci cudownie! ;p Mówisz, że będzie trzecia część? Zastanawiam się, o czym będziesz pisać :) Dale o tym, jak Ezra próbuje znaleźć sposób na to, by odzyskać Sam, czy może jej córka zacznie coś działać? :) Cokolwiek by to było i tak będę czekać z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się przykro zrobiło, że Sam zrobiła się teraz taka.... niekochająca. Taka nieczuła... Aż dziwnie mi czytać o niej jako takim złym demonie :)
Scena nad grobem wzruszająca. Oczywiście uroniłam kilka łez - no bo to ja ;p Szkoda mi Lei - nie pozna swojej matki, której zawdzięcza takie życie (w końcu gdyby nie Sam, miałaby w sobie coś z demona). Ale nie mówię hop, póki nie przeskoczę, może jednak Lea pozna Sam :)
Dobra, koniec gdybania!!! Co będzie, to będzie. Tak, ja też wszystkim polecam prowadzenie bloga. Nie zawsze musi być na nim opowiadanie. Mogą być przemyślenia, recenzję - ale dzięki blogowi poznaje się fantastycznych ludzi ;p
Haha jeśli byś mi podpisała książkę z dedykacją tylko dla mnie, to owszem, może bym i położyła na półce - jeśli takowej się dorobię, bo na razie wszystkie moje książki leżą w szafie albo zagracają biurko ;p Ale serio, jeśli tylko Twoje opowiadanie trafi do druku, musisz dać mi jakiś cynk, żebym mogła pierwsza stanąć w księgarni i poprosić o książkę ;p
Czekam z niecierpliwością na ten pierwszy rozdział;p No i zapraszam do siebie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Zuza ;*
Jak pewnie zdążyłaś zauważyć, nie miałam ostatnio czasu na czytanie (za co strasznie Cię przepraszam) i dopiero dziś zebrałam się w sobie żeby wszystko nadrobić. Z ciężkim sercem to czytałam, bo mimo, że miałam do nadrobienia kilka rozdziałów, na stronie głównej wyświetlił mi się już epilog i wiedziałam co mnie czeka. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy przeczytałam, że planujesz zacząć trzecią księgę :') Cieszę się, że to się nie skończy w ten sposób. Wierzę, że Ezra ocali Sam i ona do nich wróci. Mam nadzieję, że przezwyciężą demona. Naprawdę pękłoby mi serce, gdybyś tak skończyła tę historię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) xx
Ładnie piszesz. Opowiadanie podobało mi się. Przeczytałam i sądzę, że masz smykałkę do pisania.
OdpowiedzUsuń-------------------------------
http://historia-bolu.blogspot.com/
Kiedy zobaczyłam, że dodałaś epilog, w pierwszej chwili chciałam wyłączyć laptopa i zostawić to na potem, jutro, albo nigdy.
OdpowiedzUsuńBardzo bałam się tego zakończenia, bo wiedziałam, że to po prostu koniec, a ja nadal nie potrafię jakoś do tego dojść. To tak, jakbym czytała ukochaną książkę i widziała, że zostało mi ostatnie pięć stron, a nie chcę jeszcze jej kończyć.
Twoje opowiadanie właśnie takie jest, jest bo z miłą chęcią przeczytam nowszą wersję i przeżyję tą KSIĄŻKĘ jeszcze raz.
Nie jesteś narcystycznym dupkiem i cieszę się, że sama myślisz o wydaniu książki.
Nie masz za co dziękować, przyjemnością było czytanie Twojego opowiadania, które prowadziło mnie do innego świata, pozwalało zapomnieć o rzeczywistości i problemach. To ja powinnam podziękować Tobie.
Dziękuję.
Za te kilka miesięcy, za momenty, w których płakałam ze śmiechu i przez te smutne momenty, przez to, że oddałaś tak uczucia bohaterów, iż czułam jakbym była nimi.
Jesteś naprawdę wspaniałą osobą o wielkim talencie i chyba bym Cię zamordowała, gdybyś tego talentu nie wykorzystała.
Dobra, rozpisałam się trochę, ale co tam...
Oczywiście, z bloga, z nowszą wersją nie pozbędziesz się mnie. Już na niego wpadam. :D
Życzę bardzo dużo weny na kolejne opowiadania.
Pozdrawiam
Mroczna