Nowy rozdział w piątek ! :D
Widzisz to?
To są tylko łzy. Kropelki słonego
deszczu, bezwładnie spływające po policzkach.
Gromadzą się w tobie, zamazując
realia świata. Ukazują się w najgorszych momentach. W sytuacjach,
gdy chcąc zostać silnym, poddajesz się ich woli. Popadasz w obłęd.
Jesteś skazany na ich wieczne
towarzystwo.
Pytasz dlaczego?
One odpowiadają wciąż tak samo.
Kolejny żołnierz opuszcza swoje szeregi, zostawiając ślad po
sobie na twojej twarzy.
Krzyczysz bezsilnie do pustego domu. Po
chwili jednak zaczynasz się śmiać. To wszystko jest zbyt
przytłaczające, aby było prawdziwe. Śmiechem zagłuszasz ból,
dzięki czemu jeszcze bardziej cierpisz.
Twoja maska beznamiętności osuwa się
na ziemie i z wielkim hukiem łamie się na kilkaset kawałków.
Chwytasz po kolejną, ale ktoś ci zabrania. Ktoś cię powstrzymuje
przed kolejną grą.
Nie jesteś przecież aktorem, więc na
co ci to? Czemu nie chcesz pozostać sobą, tylko wciąż udajesz
kogoś innego? Znowu się śmiejesz. Jakby odpowiedź była aż tak
oczywista.
W jednym momencie krzyżujesz ręce na
piersi tak, jakby to miało pomóc. Mylisz się. To nie pomaga, tylko
wzmacnia twoje cierpienie. Silne ukłucie w okolicach serca
paraliżuje cię. Teraz to ty spadasz. Klęczysz, a kolejni żołnierze
maszerują po twoich maskach. Każda z nich zostaje brutalnie
zerwana. Zaciskasz zęby z bólu. Syczysz.
Czujesz zimno na lewej stronie twarzy.
Chłód bucha z podłogi, niczym rozpędzona lokomotywa. Próbujesz
przewrócić się na plecy, ale kolejny ból powstrzymuje cię przed
tym. W tle zaczyna grać muzyka.
Śmiejesz się, słysząc jej treść.
Nie reagujesz na ból fizyczny zadawany ci przez organizm. Wiesz, że
to już koniec.
Poddajesz się. Nie chcesz walczyć.
Może i wygrałaś bitwę, jednak wojna całkowicie pochłonęła
cię.
Zamykasz powieki i w momencie, gdy
chcesz się oddać w sidła Śmierci, ból ustępuje. Z
niedowierzaniem w oczach wstajesz. Spoglądasz na swoje ciało i się
uśmiechasz. Nic już nie sprawia ci bólu. Każda, nawet najmniejsza
rana, została wyleczona. Ciało nie jest już niczym naznaczone.
Wplątujesz swoje chude palce w włosy.
Nie czujesz ich miękkości, jednak to cię nie martwi. Teraz uśmiech
góruje na twojej twarzy. Pierwsza nachodząca umysł myśl, to to,
że życie jednak nie jest okrutne. Trzeba tylko dać sobie szanse.
Nawet nie wiesz jak się mylisz...
Poprawiasz białą sukienkę, w którą
jesteś ubrana i marszczysz mały nosek. Nie przypominasz sobie,
żebyś ją ubierała, ani kupowała. Ale to wciąż nie martwi cię,
ani nie zasmuca. Wyciągasz rękę w stronę drzwi. Jednak ona przez
nie przechodzi. Właśnie teraz czujesz, że twoje życie balansuje
na krawędzi. Chociaż nie wiesz czemu. Uczucie szczęścia góruje
nad tym. Czujesz się wolna i bezpieczna.
Drzwi z premedytacją zostają
otwierane. Do środka wchodzi starsza kobieta. Biegiem rusza w głąb
pomieszczenia.
Twój wzrok wędruje na oddalające się
jej ciało. Krzyczysz. Jednak ona cię nie słyszy. Wciąż powtarza
twoje imię.
Odbija się w głowie jak echo.
Żołnierze znów próbują wymaszerować, ale czemu? Przecież
wszystko jest już dobrze. Ból zniknął, a pojawiło się
szczęście.
Pozory mylą.
Uczucie melancholii powraca.
Podchodzisz do kobiety i kładziesz
dłoń na jej ramieniu. Znowu przez nią przenika. Cicho szepczesz
mamo... Ona nie odpowiada, tylko płacze, pokrzykując przy
tym.
Wiedziesz za jej wzrokiem i dopiero
teraz widzisz to, co ona.
Ciało młodej dziewczyny, leżącej na
ziemi. W jej oczach widać ból, a ona sama tonie; we krwi. Kałuża
wokół jej ciała się powiększa. Nie ma już żadnych szans.
Klękasz obok niej i składasz delikatny pocałunek na martwym czole.
Na ustach czujesz zimno. Niewyobrażalne chłód, który zawsze
towarzyszy martwym. Wiesz co to znaczy.
Spoglądasz na swoje nadgarstki. Są
czyste, co tylko utwierdza cię w przekonaniu, że ona odeszła.
Ostatnia łza spływa po jej policzku.
Ścierasz ją i chowasz w sercu. Ona nie żyje- myślisz.- A ja wraz
z nią.
Zamykasz powieki i znów oddajesz się
w sidła Śmierci. Jednak zdążasz wyszeptać jedno słowo. Jeden
wyraz, który zmienia całe twoje martwe życie.
Zastanawiasz się czemu nie
przeprosiłaś? Czemu nie pożegnałaś się z nimi, wiedząc, że to
właśnie tak się skończy? Znów odpowiedź nasuwa ci się przed
oczami. Szybko ją omijasz, bo wiesz, że to znów przyniesie
niepotrzebne cierpienie.
Teraz jesteś wolna i z kpiną patrzysz
na ten cały teatrzyk. Lalki ponownie zajęły swoje miejsca, ale tym
razem doszedł ktoś nowy. Ktoś kto zajął twoje miejsce i
przyjmuje na siebie całe cierpienie. Spoglądasz w górę i czujesz
szczęście. Znowu szepczesz ciche dziękuje i skaczesz.
Wiatr otula twoje nagie ramiona.
Rozsuwasz skrzydła i lecisz. Czujesz się wolna, niczym ptak.
W momencie, gdy dziewczyna przykłada
swoją zimną przyjaciółkę do nadgarstka, stajesz przed nią,
ostatni raz machając skrzydłami. Kukiełka w osłupieniu patrzy na
ciebie, a ty wciąż się uśmiechasz. Delikatnie zabierasz jej
żyletkę. Wiesz, że to pomoże i jednocześnie ją uratuje od bólu.
Mocno ściskasz jej drobne i wychudzone ciało. Zabierasz ją w sidła
swojego przyjaciela.
Śmierć już czeka i wie, że spektakl
właśnie dobiegł końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz