środa, 28 maja 2014

Śmierć

Nie wiem jak wam, ale mi się bardzo podoba ;3

Nowy rozdział w piątek ! :D

Widzisz to?
To są tylko łzy. Kropelki słonego deszczu, bezwładnie spływające po policzkach.
Gromadzą się w tobie, zamazując realia świata. Ukazują się w najgorszych momentach. W sytuacjach, gdy chcąc zostać silnym, poddajesz się ich woli. Popadasz w obłęd.
Jesteś skazany na ich wieczne towarzystwo.
Pytasz dlaczego?
One odpowiadają wciąż tak samo. Kolejny żołnierz opuszcza swoje szeregi, zostawiając ślad po sobie na twojej twarzy.
Krzyczysz bezsilnie do pustego domu. Po chwili jednak zaczynasz się śmiać. To wszystko jest zbyt przytłaczające, aby było prawdziwe. Śmiechem zagłuszasz ból, dzięki czemu jeszcze bardziej cierpisz.
Twoja maska beznamiętności osuwa się na ziemie i z wielkim hukiem łamie się na kilkaset kawałków. Chwytasz po kolejną, ale ktoś ci zabrania. Ktoś cię powstrzymuje przed kolejną grą.
Nie jesteś przecież aktorem, więc na co ci to? Czemu nie chcesz pozostać sobą, tylko wciąż udajesz kogoś innego? Znowu się śmiejesz. Jakby odpowiedź była aż tak oczywista.
W jednym momencie krzyżujesz ręce na piersi tak, jakby to miało pomóc. Mylisz się. To nie pomaga, tylko wzmacnia twoje cierpienie. Silne ukłucie w okolicach serca paraliżuje cię. Teraz to ty spadasz. Klęczysz, a kolejni żołnierze maszerują po twoich maskach. Każda z nich zostaje brutalnie zerwana. Zaciskasz zęby z bólu. Syczysz.
Czujesz zimno na lewej stronie twarzy. Chłód bucha z podłogi, niczym rozpędzona lokomotywa. Próbujesz przewrócić się na plecy, ale kolejny ból powstrzymuje cię przed tym. W tle zaczyna grać muzyka.
Śmiejesz się, słysząc jej treść. Nie reagujesz na ból fizyczny zadawany ci przez organizm. Wiesz, że to już koniec.
Poddajesz się. Nie chcesz walczyć. Może i wygrałaś bitwę, jednak wojna całkowicie pochłonęła cię.
Zamykasz powieki i w momencie, gdy chcesz się oddać w sidła Śmierci, ból ustępuje. Z niedowierzaniem w oczach wstajesz. Spoglądasz na swoje ciało i się uśmiechasz. Nic już nie sprawia ci bólu. Każda, nawet najmniejsza rana, została wyleczona. Ciało nie jest już niczym naznaczone.
Wplątujesz swoje chude palce w włosy. Nie czujesz ich miękkości, jednak to cię nie martwi. Teraz uśmiech góruje na twojej twarzy. Pierwsza nachodząca umysł myśl, to to, że życie jednak nie jest okrutne. Trzeba tylko dać sobie szanse.
Nawet nie wiesz jak się mylisz...
Poprawiasz białą sukienkę, w którą jesteś ubrana i marszczysz mały nosek. Nie przypominasz sobie, żebyś ją ubierała, ani kupowała. Ale to wciąż nie martwi cię, ani nie zasmuca. Wyciągasz rękę w stronę drzwi. Jednak ona przez nie przechodzi. Właśnie teraz czujesz, że twoje życie balansuje na krawędzi. Chociaż nie wiesz czemu. Uczucie szczęścia góruje nad tym. Czujesz się wolna i bezpieczna.
Drzwi z premedytacją zostają otwierane. Do środka wchodzi starsza kobieta. Biegiem rusza w głąb pomieszczenia.
Twój wzrok wędruje na oddalające się jej ciało. Krzyczysz. Jednak ona cię nie słyszy. Wciąż powtarza twoje imię.
Odbija się w głowie jak echo. Żołnierze znów próbują wymaszerować, ale czemu? Przecież wszystko jest już dobrze. Ból zniknął, a pojawiło się szczęście.
Pozory mylą.
Uczucie melancholii powraca.
Podchodzisz do kobiety i kładziesz dłoń na jej ramieniu. Znowu przez nią przenika. Cicho szepczesz mamo... Ona nie odpowiada, tylko płacze, pokrzykując przy tym.
Wiedziesz za jej wzrokiem i dopiero teraz widzisz to, co ona.
Ciało młodej dziewczyny, leżącej na ziemi. W jej oczach widać ból, a ona sama tonie; we krwi. Kałuża wokół jej ciała się powiększa. Nie ma już żadnych szans. Klękasz obok niej i składasz delikatny pocałunek na martwym czole. Na ustach czujesz zimno. Niewyobrażalne chłód, który zawsze towarzyszy martwym. Wiesz co to znaczy.
Spoglądasz na swoje nadgarstki. Są czyste, co tylko utwierdza cię w przekonaniu, że ona odeszła.
Ostatnia łza spływa po jej policzku. Ścierasz ją i chowasz w sercu. Ona nie żyje- myślisz.- A ja wraz z nią.
Zamykasz powieki i znów oddajesz się w sidła Śmierci. Jednak zdążasz wyszeptać jedno słowo. Jeden wyraz, który zmienia całe twoje martwe życie.
Zastanawiasz się czemu nie przeprosiłaś? Czemu nie pożegnałaś się z nimi, wiedząc, że to właśnie tak się skończy? Znów odpowiedź nasuwa ci się przed oczami. Szybko ją omijasz, bo wiesz, że to znów przyniesie niepotrzebne cierpienie.
Teraz jesteś wolna i z kpiną patrzysz na ten cały teatrzyk. Lalki ponownie zajęły swoje miejsca, ale tym razem doszedł ktoś nowy. Ktoś kto zajął twoje miejsce i przyjmuje na siebie całe cierpienie. Spoglądasz w górę i czujesz szczęście. Znowu szepczesz ciche dziękuje i skaczesz.
Wiatr otula twoje nagie ramiona. Rozsuwasz skrzydła i lecisz. Czujesz się wolna, niczym ptak.
W momencie, gdy dziewczyna przykłada swoją zimną przyjaciółkę do nadgarstka, stajesz przed nią, ostatni raz machając skrzydłami. Kukiełka w osłupieniu patrzy na ciebie, a ty wciąż się uśmiechasz. Delikatnie zabierasz jej żyletkę. Wiesz, że to pomoże i jednocześnie ją uratuje od bólu. Mocno ściskasz jej drobne i wychudzone ciało. Zabierasz ją w sidła swojego przyjaciela.

Śmierć już czeka i wie, że spektakl właśnie dobiegł końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz