poniedziałek, 24 lutego 2014

Księga II - Rozdział I

Ludzie są bezradni wobec losu, są ofiarami czasu, i własnych uczuć”.


- Co z nią?- zapytał młody łowca, stojąc przed łóżkiem. Leżała na nim dziewczyna, która wyglądała na wygłodzoną i odwodnioną. Miała dwa wielkie cienie pod oczami. Jej skóra była bladsza niż zwykle, a w niektórych miejscach można było zauważyć odstające kości. Od kilku dni leżała nieprzytomna i się nie ruszała. Cały czas byłem przy niej i czekałem aż spojrzy na mnie tymi swoimi pięknymi, czarnymi oczami. Znów chciałem zobaczyć miłość w jej spojrzeniu. Przez ponad dwa lata żyłem z nadzieją na odzyskanie swojej ukochanej. Nie traciłem nadziei i teraz też nie stracę.
Ona się obudzi.
Wiem to.
Czuje to.
- Bez zmian- odparł Patrick. Wciąż to powtarzał, ale ja czułem, że niedługo znów będzie ze mną. Scott opuścił głowę. On też tęsknił za nią. W końcu to była jego siostra i byli o wiele dłużej ze sobą razem. Ona się nim opiekowała, a ja tylko przez chwilę byłem z nią, i ją zraniłem...
 Jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Ze łzami w oczach patrzyłem jak miłość mojego życia cierpi. Nie mogłem jej pomóc. Nic nie mogłem zrobić.
- Estesie. Idź coś zjedz i się prześpij. Ja z nią zostanę- usłyszałem cichy głos kasztanowłosego nad sobą. Skinąłem głową i udałem się do kuchni. Z lodówki wyciągnąłem jakieś jedzenie i ruszyłem do łazienki, jedząc po drodze „skradziony łup”. Wziąłem szybki prysznic i, przebrany w czyste ubrania, wróciłem do ukochanej.
- Zostanę z nią- zwróciłem się do chłopaków. Scott pokręcił głową i wyszedł. Wiedział, że w tej kwestii nie da się ze mną dyskutować.
- Wypij to- Patrick podał mi jakiś wywar, który okropnie cuchnął. Skrzywiłem się czując ten smród.- Stary, to ci pomoże- posłusznie wykonałem jego polecenie. Czując gorzki smak ziół, na mojej twarzy zawitał grymas. Zachłysnąłem się, ale nie przestałem pić. Jeśli dzięki temu mogłem dłużej przy niej siedzieć, to czemu miałbym tego nie wypić? Oddałem mu pusty kubek.
- Mną się nie przejmuj- wyznałem.- Lepiej pomóż jej. Ja sobie dam radę- mój wzrok spoczął na jej twarzy. Nawet się nie poruszyła.
- Nie dasz. Widziałeś się ostatnio w lustrze? Jesteś blady jak trup. Zapewne straciłeś trochę na wadze i...hm? Bezsenność, powiększone źrenice, słaby płytki oddech... Jeśli tak dalej pójdzie możesz zachorować na meneosa, a wtedy nawet ja ci nie pomogę.
- Zamknij się- uraczyłem go surowym spojrzeniem.- Ta choroba nie istnieje.
A przynajmniej ja tak uważałem. Zwykle tak się zaczynało, potem wszystko się pogarszało. Skóra stawała się sucha i pękała, zmieniając się w demoniczną. Następnie wszystkie dobre cechy, zostały przyćmione złymi, aż w końcu osoba zarażona stawała się w pełni demonem. Ze względu na nasze pochodzenie, tylko półdemony mogły na to zachorować. O ile taka choroba istniała.
- Nie byłbym tego taki pewny- stwierdził z lekkim grymasem.- Znalazły się takie przypadki. Taki był początek, a potem?- Zadrżał.- Nawet czarami nie dało się tego powstrzymać. Jeśli zmienisz się w kolejnego Maderrita, to pamiętaj. Ostrzegałem cię!- Pogroził mi palcem.
- Masz jakieś pomysły, jak jej pomóc?- Zapytałem zmieniając temat. Nie chciałem słuchać jego kolejnych demonicznych historyjek. Chociaż może w innych okolicznościach posłuchałbym znów o tym stworu, ale nie tym razem. Nie miałem ochoty, ani humoru. Kiedyś często żartowaliśmy z niego, jak zachwycał się medycyną. Był naszym lekarzem, jednak fascynowały go starożytne choroby. W tym meneos. Półdemony zmienione przez tą chorobę, stawały się Maderritami. Były to story przypominające ziemskie hieny. Jednak wielkością przerastały niedźwiedzie. Ich skóra pokryta była łuskami, a miejsce oczów, zastąpiono małymi, okrągłymi wypukłościami. Cztery długie kły wyrastały z pyska. Pazury swoją ostrością, mogły przeciąć metal i ułatwić wspinanie się po skałach. Zwierzęta te, głównie polegały na węchu. Potrafiły wytropić swoją ofiarę w odległości większej niż dwadzieścia kilometrów. Żywiły się surowym mięsem. Zostały stworzone by zabijać, a przy najmniej tak mówił Patrick.
- Owszem. Znalazłem pewien pomysł. Może nawet się obudzi- uśmiechnął się tajemniczo. Zdenerwowany podszedłem do niego i chwyciłem za koszulkę.
- Mów!- wrzasnąłem.
- O nie kochany- poklepał mnie po ramieniu.- Najpierw pójdziesz się przespać, a dopiero potem zdradzę ci swój plan. Może uda się ją dzisiaj jeszcze obudzić- wzdychnął.- Więc piękny, który teraz wygląda jak stary Scrooge. Kładź swój tyłek i prześpij się.
 Spojrzałem na niego spod łba. Sięgnąłem po fotel i postawiłem go przy łóżku. Usiadłem na nim, zwrócony twarzą do Sam i przymknąłem powieki udając, że śpię. Wiedziałem, że Patrick mi się przygląda, więc nie otwierałem oczów, przez co w końcu usnąłem...

 Obudziłem się, czując jak ktoś szarpie za moje ramię. Otworzywszy oczy ujrzałem Śmierć, dziwnie szczerzącego się do mnie.
- C...co?- zapytałem przecierając zaspane powieki.
- Zaczynamy- oznajmi, a mój wzrok powędrował na śpiącą Samanthę, która nawet na milimetr się nie poruszyła.
- Zaraz się obudzi- wyszeptał jej brat, szczerząc do mnie zęby.
- Co wy chcecie zrobić?- przeraziłem się zimnym tonem swojego głosu.
- Zamierzam użyć swojej mocy, aby ją obudzić- usłyszałem dobrze znany mi kobiecy głos za sobą. Szybko wstałem i odwróciłem twarzą w jej stronę. Skinąłem głową i wlepiłem wzrok w podłogę.
- Królowo...- odezwałem się.
- Dziękuje Estesie. Dobrze się nią zajmowałeś, ale teraz moja kolej- stwierdziła.- Ustawcie się wokół łóżka. Amalii przynieś ręcznik i wodę. Stworzymy krąg i naszą mocą spróbujemy ją obudzić.
- Ale nic się jej nie stanie?- zapytałem zdenerwowany.
- Nie – uśmiechnęła się.- Patrick, stworzyłeś tą maź? - zwróciła się do kasztanowłosego. Ten skinął głową i podał jej jakieś pudełko, wielkości dłoni.
- Świetnie- odkręciła wieczko i jego zawartością, namalowała na jej piersi jakiś symbol. Podobny namalowała na jej dłoni. Wyciągnęła ręce. Jedną chwyciła Samanthę, a za drogą złapał ją Patrick. Ona zaczęła krąg, a ja skończyłem. Wszyscy oprócz Śmierci i Amelii trzymaliśmy się za ręce.
- Insprinc haptbundun, inuar uigandun- wyszeptała Królowa, a my wszyscy powtarzaliśmy jej słowa. Znaki zaczęły śmiecić. Właśnie tak działała moc rodu Rivelash. Swoją moc, czerpali z starożytnego języka, który był wzmacniany poprzez runiczne znaki. Takie jak u Łowców. W sumie ich ród był najstarszy i najsilniejszy, więc to oni swoimi umiejętnościami, przypominali naszych potomków. Wielkich wojowników.
- Skupcie się- odezwała się kobieta, a następnie znów wypowiadała słowa zaklęcia. Znak wchłonął w jej ciało. Ja zamknąłem oczy i tak, jak nakazała Lilith, skupiłem się na swojej mocy. Wyobraziłem sobie ją jako wielką, ognistą kulę. Wspominałem nasze wspólne chwile, które wzmacniały moją siłę. Pamiętam kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem. To było na dworu irlandzkiego Króla Eithrial'a. Zobaczyłem ją, w pięknej czerwonej sukni. Wyglądała jak porcelanowa laleczka. Kruczoczarne włosy i jasna cera. Wszystko było takie nierealne. Pomimo tego, że ona mnie nie znała, ja wiedziałem, że moje serce należy tylko dla niej. I zawsze tak będzie. Powróciły do mnie przyjemne i ciepłe uczucia, która za każdym razem pojawiały się, gdy na mnie patrzyła. Całą nagromadzoną moc, przekierowałem do niej. Poczułem jak ściska moją dłoń.  Nareszcie! Zaczyna się budzić! Do moich myśli napływały kolejne miłe wspomnienia naszych wspólnych chwil. Nagle wszystko ucichło. Nikt już nie wypowiadał żadnych słów. Wszyscy rozerwaliśmy krąg. Spojrzałem na nadal śpiącą dziewczynę. Jej powieki drgnęły. Poczułem przyjemne mrowienie w ciele. Wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy.
 W końcu! Po tak długim czasie, obudziła się. Czułem jak łzy gromadzą się w moich oczach. Wzrokiem przelatywała każdego z nas. Zmarszczyłem brwi. Jej spojrzenie było inne. Dziwne.
Nie widziałem tej miłości, którą każdego z nas w jakimś stopniu ogarniała, tylko zobaczyłem przerażenie. Spojrzałem na Lilith, która też tego zauważyła. Samantha jęknęła, ale w końcu się odezwała.
- Kim wy do cholery jesteście?- Wyszeptała, a ja zamarłem.



Hej :*
Oto pierwszy rozdział II Księgi ;) mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny dodam za dwa tygodnie i teraz każdy kolejny rozdział będzie dodawany w poniedziałek ;)

PS. Jak już wcześniej wspomniałam, zaczęłam pisać kolejną opowieść, ale nie fantasy :p 
Zapraszam wszystkich na  Shadow of a fallen star, gdzie już jutro będzie dodany kolejny rozdział : *



8 komentarzy:

  1. Hej :) Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę, że dodałaś w końcu rozdział!! Czytałam jednym tchem, nie zwracając uwagi na błędy. Czytając ostatni akapit, coś przeczuwałam, że chyba ich nie będzie pamiętać. Moja intuicja mnie nie zawiodła, lecz mam nadzieję, że jej amnezja nie potrwa długo, że jej mama, Scott i Ezra jej pomogą wszystko sobie przypomnieć.
    Rozdział świetny. Wszystko super opisywałaś. Nie za dużo, ale i nie za mało. Według mnie w sam raz. Jak to ja oczywiście nie mogłam pojąć kto miał kasztanowe włosy. Chyba chodziło o Patricka, prawda?
    Mogłabym się rozdrabniać, co mi się podobało, ale tego nie zrobię. Napiszę krótko, że wszystko mi się podobało. nie było fragmentu, który jakoś niemiło mnie zaskoczył, czy coś.
    Sama nie wiem, co by tu jeszcze można było napisać. Jeśli coś ominęłam, to przepraszam! Jestem po prostu padnięta! A na Twojego drugiego bloga postaram się zajrzeć jak najszybciej! Nie wiem kiedy, ale spodziewaj się tam mojego komentarza, bo wiem, że przeczytam, ale muszę znaleźć odrobinę - może nawet więcej niż odrobinę - czasu, którego teraz kompletnie nie posiadam -,-
    W każdym razie, pozostaje mi tylko czekać do poniedziałku na drugi rozdział!
    Całuję!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje : *
      Tak, masz rację, tam chodzi o Patricka, a ja po prostu nie chciałam ciągle używać jego imienia ;)
      Niestety, pamięć Sam tak szybko nie wróci, o ile wgl sobie coś przypomni.
      A i przepraszam! Tam miało być, że następny za dwa tygodnie :c
      Chociaż właśnie kończę pisanie 3 rozdziału, muszę sobie zrobić małą przerwę. Chcę to wszystko ogarnąć. Miałam już pomysł na zakończenie, ale przez wydarzenia opisane w tych rozdziałach, nie mogę tego tak zakończyć.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  2. Zwiastun został dodany ;-)
    Zajrzyj na:zwiastuny-na-blog48.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie czas, by sprawiedliwości stała się zadość! Pora, abym i ja skomentowała Twoją twórczość.
    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że robię to dopiero teraz.
    Rozdział pierwszy ma to, co powinno być zawarte w początkowym rozdziale. Doskonale wprowadza w nastrój kolejnej części i i nadaje niesamowity klimat. Opisy są idealnie wyważone, nie za długie, nie za krótkie, po prostu takie, jakie powinny być. Bardzo zaciekawił mnie koniec.
    Nie mogę wyjść z zachwytu!
    I pomyśleć, że taka pisarka komentuje moje rozdziały!
    Moja interpunkcja może się schować!
    Mam tylko jedno zastrzeżenie, malutkie, rzecz jasna; w dwóch zdaniach powinno być "oczu" a nie "oczów". Tylko to :)
    Będę wpadać regularnie! Zostaję stałym komentatorem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to dobrze, że Sam się obudziła :) jestem ciekawa czy odzyska pamięć... a gdy już odzyska, jak bardzo Ezra oberwie :D Bardzo się cieszę, że zaczęłaś drugą księgę :)
    rozdział cudowny, tylko strasznie krótki :P czekam na kolejny ♥
    pozdrawiam :) xx
    http://escape-from-this-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej przeczytałam ten rozdział i już wiem, że muszę cofnąć się do pierwszej księgi. Muszę przeczytać Twoje dzieło, które już teraz wydaje mi się bardzo dobre.
    Rozdział pierwszy wprowadził mnie w bardzo fajny nastrój, jest tak mrocznie i tajemniczo.
    Mam nadzieję, że główna bohaterka odzyska pamięć, choć na razie dobrze że się obudziła.
    Okej, czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Kilulu.
    P.S Jeszcze raz dziękuję, za komentarz u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś jak ty ciekawie piszesz, tak, sama nie wiem, lekko. Pięknie budujesz zdania, że płynnie się łącza ze sobą, gratuluję! To nie jest takie proste jak się wydaje, więc gratuluję na poważnie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie mam takiego zamiaru! Pisanie stało się moją pasją, a zdania... no cóż jakoś same się łączą, więc nie mam na to wpływu :D

    OdpowiedzUsuń